= Katastrofa w Łukowie. Szeroko tak opowiadana katastrofa w Łukowie — która miała niby przypominać katastrofę Świętokrzyzką, daje się sprowadzić do rozmiarów bardzo skromnych.
W niedzielę palmową, jak zwykle ksiądz celebrujący summę w parafialnym kościele Łukowskim, odprawiał na około kościoła, a następnie cmentarza, procesyą.
Wedle rytuału, po procesyi następuje ceremonija, w której celebrujący, przychodząc do głównych drzwi kościoła, zastaje takowe zamkniętemi, a gdy we wnętrzu świątyni odśpiewanemi już zostają odpowiednie psalmy — puka trzykrotnie do drzwi krzyżem trzymanym w ręku i na odgłos tych uderzeń drzwi
przed nim się otwierają.
Gdy właśnie ceremonija ta się odbywała, tłumu pobożnych zgromadzone na cmentarzu poczęły się ku celebrującemu tłoczyć.
Fala przeciwna, odparła te tłoczenie się, a odparła tak silnie, że stojący tłum przy balustradzie z piaskowca ustawionej parę dni temu na schodkach kościoła, zwalił takową na ziemię. Ponieważ zaś
balustrada wznosiła się na kilka łokci po nad ziemię, przeto upadający wraz z balustradą,doznali bardzo silnych obrażeń.
I tak: kamienie zabiły natychmiast 1-go gospodarza z okolicy Łukowa ze wsi i bardzo niebezpiecznie raniły w głowę

Żródło: "Doniesienia Warszawskie" Rok II, No 77, Piątek d. 26 Marca (7 Kwietnia) 1882 r.